Legendy Lubelskie

Dzień dobry. Dobrze, że już jesteś. Mam ci tyle do powiedzenia! Nazywam się... właściwie się nie nazywam. Wiem, że to dziwne, bo wszyscy się jakoś nazywają. Ty na przykład masz na imię... Ale mnie do tej pory nikt nie nazywał! Z nikim jeszcze nie rozmawiałem. Jesteś pierwszy. Może więc ty spróbujesz nadać mi imię? Poczekaj! Przecież ty mnie wcale nie znasz. Najpierw opowiem ci kilka historii. Nie, nie o mnie. O mieście, w którym się spotkaliśmy, czyli o Lublinie. Jest dla mnie bardzo ważne. Dlatego najbardziej chciałbym nazywać się tak, żeby to miało z nim zwi ...

Mieliśmy kiedyś z kolegami duchami pracy co niemiara. Zaprosiłem do Lublina duchy innych miast i mieliśmy ucztować trzy dni i trzy noce, a tymczasem... ale po kolei. Było tak: pewnego majowego dnia roku 1575 w całym mieście zapach bzu mieszał się z zapachami powideł, ciast drożdżowych, słodkich bułek i naleśników. Następnego dnia miała się odbyć wielka uroczystość upamiętniająca świętego Stanisława, biskupa i męczennika. A po uroczystości – wiadomo! Trzeba poucztować. Mieszczki lubelskie piekły, gotowały i smażyły, a ich mężowie ustawiali stragany. Każd ...

Opowiem ci teraz coś, o czym wiem od swojego dziadka. Sam niczego nie pamiętam, bo kiedy się to wszystko działo to spałem. Dziwisz się? Każdy musi się czasem zdrzemnąć, nawet duch. Przespałem w dziupli starego dębu sto czterdzieści siedem lat i trzy dni. Nie obudziły mnie nawet odgłosy walki ani krzyki mieszkańców. Bo w tym czasie na Lublin napadli Jadźwingowie! Mieszkali niedaleko, a takie to były czasy, że sąsiad do sąsiada nie przychodził pożyczyć soli, tylko jak mu czegoś brakowało, to od razu łup! Napadł i sam sobie brał. Dziadek mówił, że okropnie wtedy z ...

Był rok 1719. Słońce nad Lublinem świeciło z całych sił. Nam, duchom wszystko jedno czy jest ciepło, czy zimno, ale ludzie tego czerwcowego dnia szukali cienia i ocierali pot z czoła. Aż tu nagle - niebo zniknęło! Tak mogło się wydawać, bo zamiast błękitu pojawiły się ciemnogranatowe, prawie czarne chmury. Był środek dnia, a na ulicach zrobiło się tak ciemno, jakby nastała noc. I wtedy się zaczęło. Pierwszy piorun był tak wielki, że na chwilę oświetlił całe miasto. Następne przyszły zaraz po nim. Pioruny biły z całych sił, ale z nieba nie spadła ani jedna ...

Lubię spacerować z tobą po Lublinie. Spójrz, to jest Teatr imienia Juliusza Osterwy. Pan Juliusz był słynnym aktorem i reżyserem. Poproś mamę, żeby cię zabrała kiedyś na przedstawienie. Ja też bywam w teatrze! Ale w nocy. Mam tam wielu kolegów. Duchy bardzo lubią teatry! Kiedy kończy się spektakl i wyjdą już ostatni widzowie, siadamy sobie w loży... Oj, rozgadałem się, a przecież nie idziemy do teatru. ...

Czy zabrałeś ze sobą parasol? To dobrze, bo niebo się zachmurzyło. Może nawet będzie burza. Nie bój się, ze mną nic ci się nie stanie. Pamiętam wszystkie burze, jakie przeszły nad Lublinem. Nie wierzysz? Naprawdę, przecież jestem duchem miasta i mieszkam tu od zawsze. Ale burza, która szalała tamtej nocy była wyjątkowa. Pioruny waliły i tu i tam. Co chwilę robiło się tak jasno, jakby zaświeciły trzy słońca na raz, albo jak wtedy, kiedy twój tato wymienił żarówkę w łazience i mama od razu znalazła zgubiony pierścionek. ...

Oj, uważaj! O mały włos, a potknąłbyś się o kamień! I nieszczęście gotowe. Prawdziwe nieszczęście, a nie jakiś tam marny guz na czole czy podrapane kolano. To jest „kamień nieszczęścia“! My duchy omijamy go z daleka. Ktokolwiek miał z nim do czynienia, ten miał poważne kłopoty. Nawet psy. ...

Chciałbyś usłyszeć jeszcze jakąś opowieść? Ależ ty jesteś ciekawy! Chodź, pokażę ci kogoś, kto naprawdę dużo wie, ale nie wiem, czy nam powie. Tu, za tą bramą jest kościół. To katedra. Powiem ci w tajemnicy, że jest tam takie pomieszczenie, w którym wszystko słychać. Nawet jak się mówi bardzo cicho. Jeśli staniesz w jednym rogu i będziesz ze mną rozmawiał szeptem, a twoja mama stanie w drugim rogu, to i tak wszystko dotrze do jej uszu. Naprawdę! To nie czary tylko akustyka. Tato ci wytłumaczy, jak to działa. ...

Oj, uważaj! Nie dotykaj teraz palcami do swojej koszulki! Masz brudne ręce. To pewnie po tym sprawdzaniu, czy mury Trybunału są pomarszczone. Ja tylko mówiłem, że są stare. Wejdziemy do środka. Umyjesz się, a ja pokażę ci tajemniczy ślad. Daj rękę. Nie bój się, nie pobrudzisz mnie. Przecież jestem duchem. Widziałeś kiedyś brudnego ducha? A, w ogóle nie widziałeś? No to dobrze, że się wreszcie spotkaliśmy. Pamiętasz o tym, że chciałbym żebyś znalazł dla mnie imię? Dobrze, dobrze, nie poganiam cię, tyle czasu czekałem, to mogę poczekać jeszcze trochę. ...

Opowiadam i opowiadam, aż mi w gardle zaschło. Oczywiście, że czasem chce mi się pić, jak każdemu normalnemu duchowi. O, zobacz, koziołek! To nasza lubelska fontanna. Podoba ci się? Napiję się wody, chociaż prawdę mówiąc, wolałbym kozie mleko. Nie mów, że nigdy nie piłeś. Jest pyszne! A jakie zdrowe. Wiesz, że gdyby nie kozie mleko, to nie byłoby Lublina? Posłuchaj. ...